Dzieciństwo, młodość, dojrzałe lata w Rzeszowie

Filtruj

Znajdź archiwalia
Data03.12.2018

Maria wspomina:

Urodziłam się 06.07.1952 w Ostrowcu Świętokrzyskim. Po 3 miesiącach przeprowadziliśmy się do Rzeszowa. Najpierw mieszkaliśmy na osiedlu Baldachówka, a potem na ulicy Langiewicza. Był to blok wojskowy, bo tata Klemens był majorem. Ja byłam bardzo związana z tatą, który był bardzo dobry dla mnie i dla rodzeństwa, był najukochańszy.

Wszystkie rodziny wojskowych spędzały czas razem, zabawy, siatkówka, wspólne opalanie. Było to bardzo sympatyczne oraz przyjemne. Jeśli chodzi o rozrywkę, to w pobliżu było kino Świt, odbywały się też tam zabawy. Blisko też był park, ze starszą siostrą spędzaliśmy mnóstwo czasu. Park przy ulicy Dąbrowskiego.

Miałam starsze rodzeństwo, ja byłam najmłodszym dzieckiem, dlatego byłam rozpieszczana i miała najmniej obowiązków domowych. Jako ciekawostką mogę powiedzieć, że jako jedyni w bloku posiadaliśmy pralkę i korzystali z niej wszyscy sąsiedzi. Pralka była zrobiona przez mojego wujka.

Z obowiązków pamiętam tylko pastowanie parkietu, ale odbywało się to bardzo zabawnie, bo siadałam na szmacie, a brat ciągnął mnie po całej podłodze. Ja chodziłam do Szkoły Podstawowej nr 3 , która była szkołą świecką, bo tata był wojskowym.

Od II klasy podstawowej trenowałam akrobatykę sportową, potrafiłam robić fiflaki, salta i szpagaty. Byłam dosyć przy kości, stanowiłam podstawę piramidy. Trzymałam na sobie nawet 3 dziewczyny. Do szkoły podstawowej chodziłam 8 lat. Potem poszłam do Liceum Ogólnokształcącego w Łańcucie. Tam uprawiałam akrobatykę i taniec towarzyski. Jeździłam na konkursy i dobrze sobie radziłam. Tam też był piękny park, w którym spędzaliśmy czas po szkole.

Potem urodziłam moich ukochanych synów Adam i Pawła, w 1974 oraz 1979. Mąż bardzo się starał, żeby nasze życie było w dostatku. Pracował w Polsce, ale też  na kontraktach na Węgrzech oraz obecnej Ukrainie. Z kontraktów przywiózł oprócz pieniędzy, wszystko co się dało, od sokowników, zamrażarek po telewizor. Oprócz tego mnóstwo słodyczy, które uwielbiali moi synowie.

Z czasów młodości pamiętam, że było mnóstwo spotkań towarzyskich, imprezy odbywały się bez zapowiedzi, bez telefonów, bardzo spontanicznie. Spotkania były zarówno ze znajomymi, jak i rodziną. Często te imprezy były z dużą liczbą osób, wręcz biesiady. Bardzo miło wspominam te czasy.

 

OPIS MATERIAŁU:

Opracowanie tekstowe: Oksana Renkas

Data opracowania: 6 listopada 2018 r.