Pamiętam Jankla. Jankiel on był Żydem. Mieszkał w uliczce tej gdzie się przechodziło z naszego domu do rynku do centrum, tam gdzie jest straż pożarna ta remiza. I tam właśnie on mieszkał, taki mały domek. Miał dwie córki, Rywka była i jakaś tam, już nie pamiętam czy Hania czy ktoś tam, nie pamiętam. I oni wyjechali do Rosji a ojciec mój utrzymywał się właściwie, bo miał bryczkę przewóz do Rudnika, bo nie było pociągu. Tą bryczką przewoził wszystkich tam ludzi, którzy potrzebowali jechać gdzieś dalej, to on woził tych ludzi i w związku z tym ojciec zawsze im te konie kuł czy tam bryczkę poprawiał, koła robił, te szyny takie na kołach i stąd opowieść tego Jankla. Jankiel to był sąsiad właśnie nasz. No i tam się bawiłam właśnie z nią z tą Rywką. Zawsze mi przynosiła na huśtawkę, ojciec zrobił wielką huśtawkę taką i na tej huśtawce ja mówię: „Jak przyniesiesz mi bajgla, to się pohuśtasz”. Ale ona się bała jak nie wiem. Przy bramce stała i bała się dziewczyna, żeby ją popchać wyżej tam. Ale przyjemni Żydzi byli, bardzo kochani, bo ojciec się utrzymywał prawie z tego, że on tam woził tych ludzi do Rudnika. No i ja przy okazji zawsze tam coś skorzystałam jakieś ciastko czy jakiś rogalik, czy coś tam, bo nic nie było, cała okupacja była bardzo ciężka. No i ci Żydzi wyjechali właśnie do Rosji i ojciec słyszał, że zostali zamordowani w tej Rosji, cała rodzina. Bardzo bliscy byli dla nas.